Artykuł został opublikowany w miesięczniku „SUDETY”, nr 5/134, maj 2012, s. 16-17.
Interesującym obiektem, który przez kilka stuleci oprócz wleńskiego zamczyska górował nad miastem była murowana miejska szubienica. Urządzenie służące miejscowemu wymiarowi sprawiedliwości, na którego belkach, bądź przy murach wykonywano wyroki. W cieniu kamiennej szubienicy ginęli wszyscy ci, którzy weszli w konflikt z ówczesnym prawem, a ich występki kwalifikowały się do orzeczenia najwyższego wymiaru kary.
Problem stwarzała prawidłowa lokalizacja dawnego miejsca kaźni. Dotychczas większość osób piszących o wleńskiej szubienicy na podstawie przedwojennej mapy w skali 1:25 000 (tzw. Meßtischblatt’ów) lokalizowała ją na Górze Szubienicznej (niem. Galgenberg), na południowy-wschód od miasta. Z kolei wzniesienie te, wraz z szubienicą, tak usilnie przypisywane miastu Wleń służyło najpewniej właścicielom pobliskiej miejscowości Modrzewie. Obecnie część tego wzgórza została zniszczona przez piaskownię.
Z dużym prawdopodobieństwem udało się określić położenie miejskiej szubienicy dopiero w marcu 2012 r., na podstawie mapy sporządzonej przez Christiana Friedricha von Wrede, w latach 1747-1753, na zlecenie króla pruskiego Fryderyka II Wielkiego, gdzie uwieczniono tenże obiekt. Wszystko wskazuje na to, że stała ona na wzniesieniu położonym nad rzeką Bóbr po prawej stronie drogi Wleń-Jelenia Góra, między obecną Doliną Świerków a Czerwonym Wąwozem, czyli na południowy-zachód od miasta. Na jego szczycie, odnaleziono pozostałości kamiennej konstrukcji, zbudowanej z rożnej wielkości kamieni spojonych wapienną zaprawą[1. Domniemane relikty szubienicy odnalazł dnia 25 marca 2012 r. Leszek Różański ze Stowarzyszenia Ochrony i Badań Zabytków Prawa.]. Średnica tego obiektu wynosi w przybliżeniu około 6-7 metrów, co odpowiada rozmiarom tego typu urządzeń. Za nim teren opada gwałtownie w dół w kierunku rzeki Bóbr. Fundamenty są najlepiej widoczne od strony spadku terenu i w najwyższym miejscu mają około 120 centymetrów wysokości. Wielkość i kształt znalezionych pozostałości i wyraźne analogie z przebadanymi już innymi resztkami szubienic, świadczą o tym, że są to prawdopodobnie fundamenty po szubienicy stojącej w tym miejscu. Przypuszczalnie, w XIX stuleciu, po jej rozbiórce, miejsce to przekształcono na punkt widokowy. Dostrzegalne są jeszcze miejsca, w których obudowano wyżej wspomniane fundamenty precyzyjnie obrobionymi kamieniami połączonymi ze sobą zaprawą cementową z resztkami metalowych konstrukcji – prawdopodobnie barierek zabezpieczających. Większość z nich odkleiła się od starszej części i spadła w dół w kierunku rzeki. Dzisiaj teren ten porośnięty jest wysokim lasem i zatracił swój widokowy charakter. Niemniej jednak stojące dawniej w tym miejscu urządzenie penitencjarne było doskonale widoczne z zamku i drogi do Jeleniej Góry, oraz być może i z miasta.
Wleńska szubienica została wykonana z kamienia w formie cylindrycznej studni, na której koronie stały trzy filary podtrzymujące poziomo umieszczone belki egzekucyjne, tak przynajmniej przedstawiono ją na widoku miasta z XVII w. Do jej wnętrza prowadzić otwór wejściowy. Obiekt ten mógł mieć wysokość od 6 do 8 metrów.
Zapiski kronikarskie potwierdzają również użytkowanie tego miejsca kaźni, zgodnie z jego przeznaczeniem. W kwietniu 1588 r. zginął tutaj od katowskiego miecza pewien mężczyzna skazany za zabójstwo. W jego ślady poszedł w lipcu 1613 r. Caspar Hofmann, którego ciało dodatkowo wpleciono w szprychy koła egzekucyjnego za morderstwo dokonane na cieśli Melchiorze Schröterze oraz inne przestępstwa (kradzież i cudzołóstwo). Z kolei dnia 2 listopada 1615 r. na łańcuchach zawiśli mieszczanie Caspar Gräber i Elias Aßmann, skazani zapewne za kradzieże. W lutym 1616 r. ścięciem i pośmiertnym spaleniem ciała ukarano Georga Büttnera za złamanie przysięgi, nierząd i inne przestępstwa. Natomiast dnia 24 maj 1644 r. wykonano karę ścięcia i położenie ciała na kole orzeczone wobec pewnej kobiety, którą skazano za zabójstwo dziecka i inne „złe uczynki”. Z kolei w styczniu 1706 r. Praska Izba Apelacyjna wydała wyrok na piątkę skazańców, a były to dwie rodziny z Wlenia. Niejaki Georg Liener miał zostać przywiązany do pala i żywcem spalony. Rosinę Lienerin, najpewniej jego żonę, skazano na wieczystą relegację, a wobec Anny (córki ?) orzeczono jedynie opuszczenie miasta. Wobec dwóch dalszych osób nakazano: wygnanie z Wlenia na zawsze (Michael Hönig), a jego żonę Helenę Hönigin wypuszczono z aresztu bez zastosowanie żadnych sankcji. Do listy osób, które ukarano na mocy prawa należy dołączyć Michaela Reinera, który w sierpniu 1606 r. we własnej stodole popełnił samobójstwo podrzynając sobie gardło. Jego ciało na polecenie Konrada von Zedlitza spoczęło obok fundamentów szubienicy. Zapewne lista osób, które weszły w konflikt z prawem i zakończyły swój żywot na wleńskim miejscu straceń jest dłuższa, jednak nie sposób jej odtworzyć, ponieważ akta sądowe spłonęły podczas jednego z pożarów miasta.
Nie wiadomo, kiedy rozebrano wleńską szubienicę. Musiała jednak jeszcze istnieć (podobnie jak ta z pobliskiego Modrzewia) w latach 20-tych XIX stulecia. Wówczas oba urządzenia zaznaczono na mapie topograficznej, prawie naprzeciw siebie po obu stronach rzeki Bóbr. Być może w niedalekiej przyszłości uda się w tym miejscu przeprowadzić badania sondażowe, które potwierdzą lub wykluczą przeznaczenie odkrytych ruin. Podobne prace archeologiczne wykonano już w latach 2010-2011 w Lubomierzu i Złotym Stoku. Dały one pozytywny skutek, w postaci odnalezionych murów szubienic i grobów wraz ze szczątkami straconych tamże skazańców („Sudety” czerwiec 2010 i październik 2011).
Wleńskie miejsce straceń najpewniej obsługiwali kaci ze Lwówka Śląskiego lub Jeleniej Góry, a od XVIII stulecia miejscowy ród katowski nazwiskiem Schreiner, zamieszkujący drewnianą katownię zlokalizowaną w mieście (najpewniej przy dzisiejszej ul. Kościelnej), która oprócz izb mieszkalnych mieściła i cele więzienne.
Leszek Różański, Daniel Wojtucki